poniedziałek, 28 marca 2016

Nie jestem szczęśliwa, Mamo...

Nie jestem szczęśliwa, Mamo. Chyba nie umiem być.
Patrzę na Ciebie i tak bym chciała zapytać Cię:
-A Ty? Byłaś, bywasz szczęśliwa? Czy ja Tobie kiedyś przyniosłam szczęście, Mamo?

Wiesz, Mamo, ja pamiętam Twój uśmiech. Jakoś tylko ten uśmiech mi został we wspomnieniach i wiem, że tak właśnie uśmiechałaś się do mnie, gdy Ci przynosiłam kwiatki przydrożne. Wstawiałaś je do literatki nie od kompletu, a potem narzekałaś, że już zwiędły i że trzeba posprzątać.
I jeszcze jeden Twój uśmiech. Teraz myślę, że prawdziwszy. Uśmiech, którym do mnie uśmiechnęłaś się kilka razy. Może przez pomyłkę...
Bo, Mamo, ja widzę, że on jest nie dla mnie. Ten Twój uśmiech na widok bliskich...

Mamo, ja nie chciałam być taka jak Ty, a jestem- tak często jestem, że aż się boję, Mamo.


Ja go kochałam, Mamo. Tego, który już jest daleko.
Nadal go kocham przecież, dlatego nie umiem żyć z nikim.

Ja go szanuję, Mamo. Tego, który mnie teraz nie trzyma nawet za rękę, żeby mnie nie wystraszyć.
Nie mogę go jednak kochać. Nie mogę, nie chcę, nie mogę.

Ja chcę mieć dzieci, Mamo. Ty tak się cieszysz na wnuczkę, na córkę Twojego syna.
Ja też się cieszę. Dzieci to samo dobro, Mamo.
Nie tylko przez chwilę, nie czasem. Dzieci to samo dobro.
Życzę Ci, Mamo, abyś umiała ją kochać lepiej, odważniej i cały czas.

Jestem zazdrosna, Mamo. Nie wiem dlaczego, aby mieć uśmiech dla innych, musiałaś mnie odsunąć, znieważyć. Czy Twoje serce nie mieści w sobie aż tylu osób?

Czasem chcę zniknąć, Mamo. Gdy przeszkadzam Ci- i im wszystkim.

Przez tyle lat czułam, że jesteś rozczarowana, Mamo. Mną.
Zawsze czułam, że ja tu nie pasuję.
Powinnam teraz odejść, zrobić przy Tobie miejsce dla tych, tak różnych ode mnie, którymi chcesz się otaczać. Przynajmniej teraz powinnam, skoro dotąd tu jestem.

Spróbuję odejść, Mamo.
Bo Cię kocham.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz